Słoń zjedzony przez matkę nieboszczyka. Drzewa śpiące- przewiane wiatrem. Łzy topią nasze ręce. Oboje czekamy na dzień. Na nasze oczy. Na dotkniecie swych staromodnych postaci. Tam biegną dzieci!!.
Słoń wyrzygany nad przepaścią. Zdjęcie podarte pokrzywami- odrażające matki. Spalone dzieci. Zwłoki. Piękne nagie kobiety. Wiszące na sznurach- bożej nienawiści. Widzisz. Zostawili nas tutaj samych.
Mucha klejąca się do twego ciała. Zabity komar na szybie. Herbata- pozostawiająca kwaśny smak. Telefon obciągający radość. Muzyczna paranoja. Idioci.
Trzymamy się za ręce. Dzień- noc i słońce. Zamiast nieba- potrzebne twoje zdjęcie. Jesteś jedyną gwiazdą w moim filmie- nakręcony palcami.
Trzymam Cię. Nie pozwolę – Ci zasnąć. Odbierzesz mnie ze szkoły. Porozmawiasz z nią. Powiesz, że jesteś poetą. Rozsypanym przez szept. Stroimy swoje nagie ciała. Na częstotliwość wrzenia. Wrzesień- dziewczyna- wyciągnięta z projektanta mody. On potrzebuje. Tyle nienawiści i cierpienia. Ból. Jak- mówisz, że kochasz. Powiedz, że mnie.
Mam pod gardłem zaszyty- biały mózg. Kobiecy. Zwierzęcy. Chyba twój.
A za kilka dni. Utopiony w odrze. Zakryty pięknym głosem. Wyciągnięty na wolność.
Brak Płaczu.
Brak zgrzytu.
Brak śmiechu.
Brak siebie samego.
Ciała- lecące z nieba.
To tyle.
Komar płaczący moją krwią.
Zobacz następny temat Zobacz poprzedni temat Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach